Uczynki miłosierne względem ciała: 5. Więźniów pocieszać.

Ogólnoludzkie poczucie sprawiedliwości wyzwala w nas przekonanie, że ci którzy uczynili jakąkolwiek krzywdę drugiemu człowiekowi czy społeczeństwu, podlegają przewidzianej przed cywilny i religijny kodeks karze. Nikt się temu nie dziwi, że przestępcy musza przebywać w odosobnieniu, w zakładach karnych, obozach pracy, więzieniach. W ten sposób chroni się pozostałych uczciwych i dobrych przed niebezpieczeństwem, aby mogli wieść spokojne i bezpieczne życie. W zależności od jakości przestępstw i ich ilości, ukarani przebywają w różnych zakładach karnych. Najgorszą opinią wśród ukaranych, więźniów, cieszą się tzw. recydywiści. Dlatego niektórzy nawet chrześcijanie ze zdziwieniem przyjmują zachętę do uczynku miłosiernego względem ciała, że by pocieszać więźniów. Co więcej, gdyby tego nie powiedział Jezus, gotowi by byli nawet protestować idei pocieszania skazanych.

Tymczasem obowiązek pocieszania więźniów, a także współczucie im, odwiedzanie ich, okazana im duchowa bądź materialna pomoc nie zaprzecza słusznej karze i jej zasadności. Wskazuje ona na zasadniczą różnicę jaka istniej pomiędzy sprawiedliwością a miłosierdziem. Dlatego u niektórych to okazane miłosierdzie skazanemu jest powodem kontestacji i sprzeciwu. Zapominamy o tym, że my często wobec Boga jesteśmy winni i przestępcami, nad którymi On lituje się i wielekroć wybacza. Przez swoje miłosierdzie Bóg poucza nas, że już od początku świata wszyscy ludzie błądzą i czynią wiele zła, nawet tego najgorszego, jakim jest targanie się na najwyższą wartość ludzką, jakim jest życie.

Opisane w Biblii pierwsze zabójstwo, ujmowane w kategorii  bratobójstwa, zostało dokonane przez Kaina, który zamordował własnego brata. Zabójca swego brata został skazany tułaczkę, bo ona wtedy była większa kara jak dzisiaj jest więzienie. Jako tułacza, Kaina każdy mógł zabić. Bóg daje mu jednak znamię, aby chroniło go przed zabójstwem. Kain został ukarany, ale nie została mu zabrana nadzieja. Podobnie dzieje się i dzisiaj. Ukarani, nie pozbawieni są nadziei. Prawnie zostają poddani resocjalizacji. Jak życie pokazuje, ż tą kara bywa różnie.

Szczególnie w XX wieku doświadczyliśmy, jak wielu niewinnych ludzi zostało skazanych i niektórych pozbawiono w nieludzki sposób życia. Poznaliśmy niezliczone przykłady pozbawienia wolności i prześladowania niewinnych ludzi, których gehenna stanowiła pogwałcenie wszelkich zasad sprawiedliwości. Tego nieprawego dzieła dokonał głównie nacjonalizm faszystowski, terroryzm stalinowski i organa bezpieczeństwa władz komunistycznych.

W Piśmie św. kara powoduje cierpienie u ludzi niesprawiedliwie ukaranych. Sens tego cierpienia ludzi sprawiedliwych i udręki związanej z uwięzieniem staje się widoczny dopiero z późniejszej perspektywy. Sztandarowym tego przykładem jest przypadek Józefa, syna Jakuba, sprzedanego przez braci, którego uwięzienie okazało się opatrznościowe dla ocalenia narodu Żydowskiego (Rdz 37-39). Podobne przeciwności spotkały Jana Chrzciciela (Mt 14). Obydwaj zapłacili najwyższa cenę za wierność Panu Bogu i Jego woli.

Najważniejszym dla nas przykładem jest los Jezusa pojmanego w Ogrodzie Oliwnym i zaprowadzonego na przesłuchanie przed Sanhedryn. Po wyroku skazującym Go na śmierć, ostatnia noc swego życia przeżył wtrącony do lochu w domu Kajfasza, który pełnił funkcję nie jakoby podręcznego więzienia. To miejsce zwiedzają prawie wszystkie pielgrzymki zmierzające do Jerozolimy. Sam loch zachował się w doskonałym stanie do dzisiaj. Będąc w nim na samym dole, można dostrzec w górze maleńkie, przebijające się przez okno w grubym w murze, maleńkie  światełko. Los uwięzienia spotkał później św. Piotra i innych Apostołów.

W Starym Testamencie prorok Izajasz napisał: „Posłał mnie Pan, abym głosił dobrą nowinę ubogim, bym opatrywał rany serc złamanych, żebym zapowiedział wyzwolenie jeńcom i więźniom wolność” (Iż 61,1), by „rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić na wolność uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać”(Iz 58,6). Jak dzisiaj w więzieniach są różni ludzie, Nie wolno nam o nich zapomnieć. Szczególnie o tych niesprawiedliwie tam osadzonych. Trzeba upominać się o ich wolność i dobre imię. To nasz obowiązek. Zaś do tych słusznie w więzieniach osadzonych zobowiązani jesteśmy do postawy miłosierdzia i pomocy, aby dawać im nadzieje na lepsze życie. Że po odbyciu słusznej kary, maja szanse nadal dobrze żyć. I to należy już im okazać i utwierdzać w nich to pragnienie. Sami otrzymujemy wiele łask i miłosierdzia, nie wolno nam zatrzymać tych darów tylko dla siebie, ale musimy je przekazywać.

Jan Paweł II kiedy w styczniu 1980 roku odwiedził zakład karny dla nieletnich we Włoszech w Casal del Marno, powiedział: „Czasem jesteśmy lampami bez światła, lampami, które nie świecą, których możliwości nie zostały zrealizowane. Przyszedłem, aby zapalić w waszych sercach ten płomień, który mogły zgasić przeżyte rozczarowania i niespełnione nadzieje. Każdemu z was chcę powiedzieć, że jest zdolny do dobra, do uczciwości, do pracowitości, każdy z was nosi w sobie te zdolności rzeczywiście i głęboko, choćby nawet istnienia ich nie podejrzewał (…) Wiedzcie, że przyszedłem tu dlatego, że was kocham, że wierzę w was. Przyszedłem, bo chciałem dać wyraz tym uczuciom i temu zaufaniu”.

W trzy lata później w grudniu w 1983 roku w Rzymskim więzieniu Rebibbia papież spotkał się ze swoim niedoszłym zabójcą Mehmetem Ali Agcą. Papież usiadła w celi skazańca dalej od drzwi, aby nie  słyszano ich rozmowy. Rozmowa była długa, spokojna i pozostanie tajemnicą. Cokolwiek by dzisiaj powiedział Agca, to będzie jego wersja i opinia. Całości rozmowy nigdy nie poznamy. Nie jest to istotne. Istotne jest, że papież odwiedził swego zamachowca, wypełniając praktykę piątego uczynku miłosiernego cod o ciała.

Kiedy Jan Paweł II był w Polsce w 1991 roku, dnia 7 czerwca odwiedził zakład karny w  Płocku i wtedy powiedział: „Więzień, każdy więzień, który odbywa karę za popełnione przestępstwo, nie przestał być przecież człowiekiem, obciążonym co prawda słabością, zagrożeniem i grzechem – może zbrodnią – a nawet upartymi nawrotami do niego, ale nie pozbawionym również tej wspaniałej możliwości, jaką jest poprawa, powrót do siebie, jaką jest nawrócenie człowieka, odnowienie w sobie obrazu Bożego. Jesteście skazani, co prawda, ale nie potępieni. Każdy z was może zostać za pomocą Łaski Bożej świętym”.