Zaduszki – wierzenia i zwyczaje

Dziś o zmarłych pamięta się przez cały rok, ale szczególnie 2 listopada. W Zmartwychwstaniu Chrystusa odnajdujemy prawdziwą naukę o życiu naszym i o losie tych, którzy od nas już odeszli. Jednakże nie podobna zapomnieć, ani pominąć pięknej tradycji świętowania zaduszek przez naszych pradziadów i dziadów, choć sami dzień ten obchodzimy już inaczej niż oni.

Tradycja Zaduszek sięga jeszcze czasów przedchrześcijańskich. Pierwotnie obrządki odprawiane w dniu tzw. Dziadów miały na celu nawiązanie kontaktów z duszami zmarłych oraz zyskanie ich przychylności. To była bardzo żywa tradycja, o głębokiej religijności. Angażowała ona ludzi w różnym wieku i o różnym pochodzeniu społecznym. Zwyczaj ten był potrzebą serca żywych, którzy oddali poza światy swoich najbliższych, a o których  jeszcze doskonale pamiętali i chcieli z nimi mieć jakichś kontakt. Przeżycia te krystalizowały obrzędy. Miedzy innymi stały się one inspiracją dla Adama Mickiewicza i jego wielkiego poematu narodowego „Dziady”. Sam Mickiewicz napisał objaśnienie to swojego dzieła: „Dziady: Jest to nazwisko uroczystości obchodzonej dotąd między pospólstwem w wielu powiatach Litwy, Prus i Kurlandii, na pamiątkę dziadów, czyli w ogólności zmarłych przodków. Uroczystość ta początkiem swoim sięga czasów pogańskich i zwała się niegdyś ucztą kozła, na której przewodniczył Koźlarz, Huslar, Guślarz, razem kapłan i poeta (gęślarz). Dziś pospólstwo święci dziady tajemne w kaplicach lub pustych domach niedaleko cmentarza…”.

Należy pamiętać, że tak, jak dzień 1 listopada jest dniem radości i chwały Wszystkich Świętych, a więc tych którzy są w niebie; tak dzień 2 listopada jest poświęcony wspomnieniu zmarłym, którzy przebywają w czyśćcu i czekają na naszą modlitewna pomoc, aby dzięki niej mogli dostać się do nieba.  W obydwa dni ogromny tłum wiernych nawiedza cmentarze. Oczyszcza groby, stawia kwiaty i na grobach, mogiłach zapala znicze, świece, lampki. Ten dzień jest pełen refleksji i zadumy  nad sensem życia i losu dusz w czyśćcu cierpiących. Niektórzy przyjeżdżają na groby z bardzo daleka. Chcą oddać hołd swoim najbliższym. Dnia 2 listopada obchodzony Dzień Zaduszny nazywany także Zaduszkami. Według polskiej  tradycji,  wspominani są w nim zmarli, którzy nie dostali się do nieba.

W Kościele Dzień Zaduszny został ustanowiony w 835 r. przez papieża Jana XI.  Dzięki działalność opactwu w Cluny w wieku X to święto zaczęło rozprzestrzeniać się w zachodniej Europie. Do Polski tradycja Dnia Zadusznego dotarła w XII w., a pod koniec XV w. była już znana w całym kraju. Dziś w obydwa te dni odwiedzamy na cmentarzach groby naszych zmarłych bliskich, aby ich wspominać i modlić się za ich dusze. Pięknym polskim zwyczajem jest zapalanie znicza na grobach. Tradycja ta związana jest z pogańskim zwyczajem rozpalania ognisk na mogiłach; wierzono, bowiem, że płomienie ogrzeją błąkające się po ziemi dusze. Ogniska rozpalano także na rozstajach dróg i w obejściach, aby wskazywać drogę duchom. Chrust na te ogniska składano w ciągu całego roku (ten kto przechodził, kładł obok grobu gałązkę i w ten sposób tworzył się stos do spalenia w noc zaduszną). Wierzono, że ogień palony daje również ochronę żywnym przed złymi mocami.

Według wierzeń w nocy z 1 na 2 listopada nie należało wychodzić z domu, gdyż jak wierzono, że w tę noc, zmarli księża odprawiają w kościołach msze, na które ze wszystkich stron przybywają zmarli. Nie należało więc przeszkadzać im. Uważano, że spotkanie z nimi, a tym bardziej wejście do kościoła w czasie takiego nabożeństwa może być niebezpieczne. Pozostając w domu unikało się możliwości spotkania się z nim. Według wierzeń, po nocnej  Mszy duchy zmarłych udają się do swych domów. Dlatego przygotowywano im w domu potrawy, aby jak przyjdą, mogli się posilić. Do początku XX w. na wsiach polskich istniał zwyczaj przygotowywania w Dzień Wszystkich Świętych różnych potraw. Pieczono chleby, gotowano kaszę i bób, a na wschodzie kutię z miodem i wraz z wódką pozostawiano na noc (na stołach) dla dusz zmarłych. Nasi współbracia w wierze prawosławni poszli dalej. Oni przygotowane w pierwszy dzień świat jedzenie ustawiali na grobach. Wiadomo, że po jedzeniu trzeba się umyć, dlatego wieszano też czysty ręcznik, obok stawiano mydło i wodę. Wieczorem uchylano drzwi wejściowe, aby dusze zmarłych mogły w swoje święto odwiedzić dawne mieszkania. Był to znak gościnności, życzliwości i pamięci. Zwyczajem było również nawoływanie zmarłych po imieniu.

Wierzono, że dusze zmarłych doświadczają pragnienia i głodu, potrzebują bliskości krewnych i wypoczynku. Obowiązkiem żyjących było zaspokojenie tych pragnień, bowiem rozgniewane dusze mogły wyrządzać szkody, straszyć, sprowadzić nieszczęście lub przedwczesną śmierć. W 1 i 2 listopada tuż po zapadnięciu zmroku zabronione było klepanie masła, maglowanie, deptanie kapusty, cięcie sieczki, przędzenie i tkanie, wylewanie pomyj i spluwanie, aby nie skaleczyć, nie rozgnieść i nie znieważyć odwiedzającej domostwo duszy. W te dni wszędzie goszczono obficie żebraków i przykościelnych dziadów – pątników pielgrzymujących z jednego miejsca kultu do drugiego, obwieszonych medalikami i szkaplerzami, a utrzymujących się z jałmużny. Wszędzie otaczano ich szacunkiem. Mówiono, że są to „ludzie święci”, „ludzie boży”, „ludzie kościelni”, żywiący się ukwestowanym, obmodlonym „chlebem Pana Jezusa”. Wierzono skrycie, iż postać dziada kościelnego przybrać może duch zmarłej bliskiej osoby. Wiara ta, utrzymująca się wśród starych ludzi po dzień dzisiejszy, dyktowała rozliczne rozkazy i szczególne zachowania w dniu Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny. W podzięce za poczęstunek goście (dziady) byli zobowiązani pomodlić się za dusze zmarłych.

Dziś na kilka dni przed Świętem Zmarłych i Zaduszkami ludzie porządkują groby, zdobią je kwiatami i zielonymi gałęziami. Dawniej sprzątano też domy: „Sprzątali po izbach, myli szczotkami ściany drewniane, sufity, piece bielili wapnem. (…) Modlili się straśnie po domach i całą noc świecili świecki, bo mówili, że wszyćkie duszycki, kozdy przychodzi do swojego domu” (Podhale). Ludzie przekazywali sobie opowieści o spotkaniach z duszami zmarłych, które błąkały się po lasach, a od zmierzchu na cmentarzach i w pobliżu kościołów. Szczególnie niebezpieczne były dusze potępionych, które straszyły przy młynach, mostach i na rozstajach dróg. Po dziś dzień starzy ludzie na wsi opowiadają, że na własne oczy widzieli cienie zmarłych, które tłumnie ciągnęły do kościoła i zasiadały w ławkach. Inni mówili, że w tę niezwykłą noc obok kościoła słyszeli przytłumioną grę organów, śpiewy i ledwie dosłyszalne bicie dzwonów kościelnych. Jeszcze inni, iż modląc się w kościele w Dzień Wszystkich Świętych lub w Dzień Zaduszny w starcu siedzącym obok nich w ławce kościelnej rozpoznawali swego zmarłego krewnego. Mocno wierzono, że istnieje silny związek między światem żywych i zmarłych, a dusze mogą obcować z żyjącymi. Zaduszki rozpoczynały czas niezwykły, naznaczony intensywnymi kontaktami z mieszkańcami zaświatów, którzy mogli pomóc ludziom w ich działaniach, ponieważ byli uważani za opiekunów urodzaju i gwarantów dobrobytu.

Mamy świadomość, że każdego dnia, przez cały rok spotykamy się z duszami zmarłych, które żyją nie tylko gdzieś w oddali, ale często przychodzą do nas, spotykają się z nami przy stole. Tym duszom, które są w czyśćcu możemy im pomóc im przede wszystkim modlitwą, lecz także zapaleniem światełek  na ich grobie.